wtorek, 20 maja 2014

Dochodzenie w sprawie ludzkości - Kosmiczny Projekt stworzenia istot ludzkich





Opisując świat dookoła nas, świat wewnątrz nas to jest mikrokosmos, a zwłaszcza ten starożytny, czyli zapomnianą historię Ziemian, należy sprawdzać wszelkie dostępne zródła, w miarę możliwości udawać się w odległe rejony kuli ziemskiej, spędzać wiele czasu na tłumaczeniach i analizach zebranej wiedzy pokoleń. Dostepnej informacji jest wiele, oczywiście nie każda informacja prowadzi nas do odkrycia prawdy, a o nią nam przecież chodzi.


 Prawda jest często ukryta, a są siły, które z pewnością nie są zainteresowane byśmy ją odsłonili.  Należy wiedzieć gdzie szukać, a zwłaszcza być świadomym czego szukamy. Oddzielanie wartościowej informacji od całego szumu informacyjnego jest nielada sztuką. Zwracając się do państwa o wsparcie moich badań czuję się niezręcznie, choć spoglądając z perspektywy ostatnich kilkunastu lat własnych dociekań nad umiejscowieniem naszych jestestw w tym wymiarze wydaje się, że istnieją realne możliwości nowych wielkich odkryć. Plany napisania książki są i wymagają sporej ilości czasu, jak wiemy czas to pieniądz, a tego nigdy za wiele.


Oczywiście pieniądze to nie wszystko, to tylko podstawa mechanizmu obecnej cywilizacji do tego by postawić kolejny krok na drodze ujawnienia zakrytego. Czy istnieją informacje, które mogą rzucić nowe spojrzenie na starożytną ludzkość ?! Z pewnością są rejony, które należałoby zbadać ! Trzeba by się udać w pewne miejsca naszej planety by się upewnić we własnych przewidywaniach.


Istnieją obszary badań nad zgromadzoną informacją, której wielu nie rozumie, zapomniana przeszłość ludzkości przedstawia sobą zbyt skomplikowaną zagadkę by badacze ciągle jeszcze oparci o materializm naukowy zdołali ją ogarnąć, a jednak opisują ją w swoich własnych darwinowskich kategoriach wyrządzając tym samym wiele szkody tym wszystkim poszukującym prawdziwej rzeczywistości, czy droga ewolucyjnego poglądu na zapomniane dzieje zdaje egzamin ?




 Odwiedzając ten blog zapewne wiecie państwo, iż porzuciłem tą ścieżkę już dawno temu. Nowy pogląd oparty o jakże ulotną duchowość, o intuicję daną poprzez Niebiosa i Super Byt powinien charakteryzować nowych badaczy niezwykłej przeszłości ludzkości, usadowionej w tym rejonie czasoprzestrzeni Układu Słonecznego, gwiazd i galaktyk nie bez przyczyny.



 Czy można opisać i przekazać wam coś ze skrzętnie zakrytej nauki poprzednich ludzkości ? Czy ujawnianie tych informacji jest łatwe ? Czy pomoc z wymiaru Ducha jest możliwa by rozwikłać jakąś część tej przeogromnej zagadki ? Moim celem w ramach własnych skromnych środków jest takie prowadzenie wnikliwego dochodzenia, by ta zapomniana wiedza, historia i nauka stały się z waszą pomocą ogólnie dostępne, za co góry bardzo dziękuję. Wasze wsparcie będzie tylko i wyłącznie aktem wolnej woli.



 Jeżeli jakaś organizacja lub osoba posiadająca spore możliwości finansowe ma wolne i darmowe miejsce by się udać w znane i mniej nieznane zagadkowe miejsca niebieskiej planety to proszę o kontakt. Dziękuję wszystkim wspierającym mnie życzliwym słowem.









Kosmiczny Projekt stworzenia istot ludzkich



Wzorzec podobieństw anatomicznych, morfologicznych, genetycznych, molekularnych pomiędzy organizmami jest jednym z najpopularniejszych argumentów na rzecz wspólnego projektu wszystkich żywych organizmów, wzorzec ten zwie się "Homologią" W starożytności był znany i należał czasami do nauk tajemnych. Jeden z największych mistrzów pradawnych czasów Arystoteles zauważył, że nawet w bardzo różniących się zwierzętach może występować wiele korespondujących ze sobą struktur, zarówno wewnętrzne narządy, jak i kości.


Jeżeli byli byście genialnym genetycznym konstruktorem organizmów żywych-białkowych to z pewnością zastosowali byście podobną zasadę.Przecież uruchomiony żywy humanoid, czyli istota ludzka nie powinna widzieć labolatorium, gdzie została stworzona, robotów i cyborgów (Aniołów) pracujących nad złożeniem do kupy tak niezwykle złożonego biologicznego cyber organizmu żywego, jakim jesteśmy my ludzie. 
(Inna wersja stwarzania znajduje ię tutaj:


Nowo powołany człowiek mógłby wpaść w szok. Nie wspominając o cudowności Super Nadprzyrodzonej Istoty zdolnej tchnąć życie w ciało umieszczonego tam "wzorca-Adama", odbywać się to miało w  specjalnym miejscu zwanym Ogrodem Eden.
 Homologiczne wzorce podobieństw pomiędzy organizmami interpretowali różni naukowcy przez odwołanie się do archetypów, jako odbicie hierarchicznego uporządkowania stworzonych organizmów. W tym rozumieniu archetyp reprezentował ideę w Boskim umyśle – była to oryginalna idea lub prototypowy strukturalny plan, z którego wszystkie inne podobne rzeczy biorą wzór.



Obecnie naukowcy poszukujący śladów działania Stwórcy w wyjaśnianiu zjawiska homologii kładą nacisk na wspólny projekt zastosowany w świecie przyrody ożywionej i jedność planu organizacyjnego typów roślin i zwierząt. Ich zdaniem homologia (oraz konwergencja) jest przede wszystkim wynikiem aktywności Boskiego Projektanta, stąd homologiczne struktury występują również w niespokrewnionych organizmach.

 Wychodząc na spacer mamy szansę doświadczyć fantastycznego świata, wciągnąć gazy atmosfery planety kosmicznej w nasze stworzone i zaprojektowane płuca ! Poczuć życie tętniące dookoła ! Czyż to nie jest szokujące ? Nasze ciała są zdolne odczuć gorąco pobliskiej gwiazdy zwanej Słońcem !


 Podobieństwo żywych organizmów zgodnie z ich zdaniem ma w tym niezwykłym przypadku biologicznej homologii podobną genezę jak podobieństwo niektórych rozwiązań w wielu wytworach naszej technologii.  Naukowcy od Boskiego Cudu sądzą, że istnienie form życia jest wynikiem stwórczego planu, który spełniać musiał m.in. następujące kryteria:
1)Organizmy istnieją w tym samym wszechświecie i w swym działaniu muszą operować w ramach tych samych praw natury.
2) Istnieją na tej samej planecie.
3) Niektóre z nich żyją w podobnym środowisku
4) Posiadają jedno lub najwyżej kilka źródeł energii (życiowej)
5) związki organiczne w łańcuchu pokarmowym wyprodukowane przez jeden typ organizmu mogą być wykorzystywane przez inny organizm.



Skomplikowanie naszego żywego świata zwanego Ziemią jest przeogromne, jego "złożenie modułowe" jest czymś tak cudownym, iż ciężko jest nam uwikłanym w opowieść ewolucyjną przyjąć inne wspanialsze wyjaśnienie, a jednak już tylko sama ufologia jest zdolna zachwiać podstawami materializmu naukowego !

Można to porównać (zasadę homologii) do zalet normalizacji gwintów w technologii stworzonej przez człowieka. Śruby mocujące, wydobyte z jednego urządzenia, mogą być wykorzystywane w innym – bez konieczności przetapiania i formowania od nowa. Wspólny projekt przejawia się więc w zastosowaniu podobnych komponentów do budowy całej gamy różnego typu układów analogicznie, jak ma to miejsce w naszej technologii, gdzie np. podobne lub te same mikroelektroniczne podzespoły używane są w szerokiej gamie różnych, bardziej lub mniej podobnych urządzeń. Przykładowo, już w latach 80. XX wieku biologowie odkryli, że radykalnie odmienne zwierzęta posiadają bardzo podobne geny zaangażowane w rozwój embrionalny. 


Zdaniem naukowców z Wellcome Trust Sanger Institute w Cambridge, jesteśmy bardziej podobni do goryli, niż do tej pory sądzono.
Udało im się odczytać profil genetyczny goryla. To ostatni gatunek dużych naczelnych, który krył jeszcze jakieś tajemnice.
(...jakże dziecinne stwierdzenia niezwykle inteligentnych ewolucjonistów !)

"...Po raz pierwszy też badacze porównali portret genetyczny szympansów, goryli, orangutanów i ludzi. W sumie 11 tys. genów - pisze "Nature.."
Okazało się, że ludzie i goryle są genetycznie bardzo blisko (mamy aż 98 proc. wspólnych genów). Bliżej nam jednak do szympansów (99 proc. wspólnych genów). Na trzecim miejscu uplasowały się orangutany (97 proc.).
Badania wykazały jednak, że 15 proc. kodu genetycznego człowieka jest bliższe genomu goryla niż szympansa. Natomiast inne 15 proc. genomu szympansa bardziej przypomina odpowiednie geny goryla niż ludzi.


"Tylko jeden procent" zawartości informacyjnej różni nas od szympansa ! W 2004 Konsorcjum HUGO po pracach nad dokładniejszym zsekwencjonowaniem ludzkiego genomu ogłosiło, że człowiek ma 20-25 tys. genów. Kiedy porówna się różne bazy danych, a opisane w nich ludzkie geny z genami innych zwierząt, tak, jak to zrobiła Michele Clamp, można uznać, że ludzie mają ok. 20,5 tys genów (z czego tysiąc i tak jest „podejrzany” o to, że wcale nie są porządnymi genami). Może te podejrzane geny są odpowiedzialne za nasze człowieczeństwo ?


 A co jeśli pochodzą od kogoś innego ? Któż to wie ?! Tylko Bóg ! Jeden procent z 20 tyś.  Sednem zagadki związku informacji genetycznej z naszym człowieczeństwem mogą się okazać słowa wypowiedziane w filmie L.A. Marzuliego o hybrydyzacji gatunku ludzkiego w czasach Noego. Polecam zwrócić uwagę na jego wypowiedz od 15min i 59 sek. do 16min. i 07sek. video do którego obejrzenia zachęcam:
LA Marzulli and Russ Dizdar - hybrydyzacja dzisiaj i w starożytności
(problem cudu i zagadki człowieczeństwa podejmowany był również we wpisie o istotach innowymiarowych)


Czy starania się pewnych grup nacisku by zmienić naszą normalność, mają doprowadzić do cichej rewolucji genetycznej, do zmiany podejścia i wkońcu akceptacji tego co jest niemoralne, do uznania genetycznej "nowej ulepszonej" rasy jako panującej ?

Innym jasnym wskaźnikiem, sugerującym wspólny projekt to gen Pax-6. Gen ten to jeden z przykładów na zdumiewające genetyczne podobieństwo, pojawiające się w miejscach komletnie przez ewolucyjną biologię niespodziewanych. Chodzi o odkrycie, że tak zróżnicowane organizmy, jak meduzy, stawonogi, mięczaki i kręgowce wszystkie one posiadają gen Pax-6, który uczestniczy w rozwoju bardzo różnych typów oczu, a różne typy oczu są strukturalnie od siebie bardzo różne.


Pewne grupy genów u ssaków i owadów są tak podobne, że gen z jednej grupy może z powodzeniem zastępować jego odpowiednik u drugiej, dlatego genetyka jest tak strasznie niebezpieczna ! Gdy wspomniany gen Pax-6 myszy wszczepiony zostaje muszce owocowej w trakcie jej embrionalnego rozwoju, rozwija on u niej normalne wielofasetkowe oko muszki, a nie soczewkowe oko myszy. Tak więc ten sam gen może „znaczyć” dwie różne rzeczy. U muszki gen ten uczestniczy w rozwoju oka fasetkowego, u myszy ten sam gen uczestniczy w rozwoju oka soczewkowego. Co więcej, ten sam

gen zaangażowany u kręgowców w rozwój oka może również wywoływać rozwój... wizerunku oka na skrzydłach niektórych gatunków motyli. 
Sami ewolucjoniści przyznają, że wszędzie widać PROJEKT: "...Genetycy rozwojowi pokazali, że wszystkie zwierzęta z oczami posiadają ten sam gen regulatorowy Pax-6, który organizuje konstrukcję oka. Pierwszą konkluzą była zatem taka, że wszystkie typy oczu pochodzą od pojedynczego wspólnego przodka posiadającego gen Pax-6. Później jednak genetycy znaleźli gen Pax-6 u zwierząt nieposiadających w ogóle oczu i zaproponowali, że musiały one wywodzić się od przodków wyposażonych w oczy. Ten scenariusz szybko jednak okazał się być nieprawdopodobny i szeroka dystrybucja Pax-6 wymagała innego wyjaśnienia. Obecnie wierzy się, że Pax-6, nawet przed powstaniem oczu, miał nieznane funkcje u oraganizmów bez oczu i został następnie inkorporowany jako organizator rozwoju oczu..." (proszę zwrócić uwagę na słowo "wierzy się", ewolucjoniści wierzą, że tak było/jest...)


Zdaniem naukowców są to przykłady, że te same komponenty, te same elementy architektury, podobne mechanizmy konstrukcyjne, mogą być użyte w odmiennych projektach, a co za tym idzie mogą być zle wykorzystane gdyby ktoś chciał stworzyć "nowe" konstrukcje, odmienne od natury będącej "dzieckiem" Istoty Najwyższej. Wynika z tego, że wzorzec biologicznych podobieństw jest rezultatem wspólnego projektu. W inżynierii to normalne i z wielu względów praktyczne, że te same części, komponenty i funkcje używa się w różnych mechanizmach (przykładowo koła w samochodach i samolotach, czy klawiatura w komputerach i telefonach komórkowych). To, co czyni podobnymi wszystkie śrubokręty to nie wspólne pochodzenie, ale idea w umyśle projektanta. Podobnie na poziomie organizmów. To, co czyni genetyczny mechanizm podobny dla całej biosfery to nie wspólne pochodzenie, ale wspólny projekt, gdzie ta sama wydajna platforma przetwarzania informacji jest użyta dla wszystkich gatunków, podobnie jak w naszej technologii technika cyfrowa używana jest dla całej gamy najprzeróżniejszych produktów. Wyjaśnienie dużo spójniejsze niż darwinistyczna zgadywanka pomiędzy niezależnie powstałymi podobieństwami (konwergencja) a „prawdziwą” wspólnotą pochodzenia.



Ewolucjoniści starają się jak mogą byśmy uwierzyli, że zimna materia samoistnie była zdolna do wytorzenia złożoności wszechświata, do "wyprodukowania" istoty ludzkiej z naszą duchowością, kulturą, umysłem zdolnym wygenerować natchnioną poezję, istoty zdolnej doświadczać innego świata, świata niematerialnego Ducha !

Naukowcy owładnięci ideą samodziejstwa, wymyślają co róż to nowe łamigłówki, tak by wciągnąć nieświadomych ludzi na tory ich ślepego przypadku, mającego przedziwne właściwości modelujące rzeczywistość, w tym rzeczywistość układów żywych. Ewolucjoniści stwarzają nawet symulacje ewolucjonizmu.



To czego brakuje doborowi naturalnemu, nie brakuje natomiast doborowi sterowanemu inteligencją, który może wyznaczać długodystansowe cele. Rozumnie można wyznaczyć kryteria selekcji zanim funkcjonalne struktury zaistnieją — tak jak to robi symulacja Dawkinsa i inne algorytmy ewolucyjne. Takie algorytmy nie są więc tylko "skrajnie uproszczonymi" modelami ewolucyjnych procesów, jak tłumaczą niektórzy ewolucjoniści. Ich sukces zależy od wcześniejszego wyznaczenia celu(ów) ewolucji i określenia kryteriów selekcji, które mogą prowadzić w kierunku tego celu(ów), niezależnie od tego, czy są to cele stałe czy zmienne. Czyli ich sukces zależy od tego, czego w biologicznej ewolucji właśnie nie ma. Zasadniczą sprawą, którą trzeba podkreślić jest ta, że rozmaite "symulacje ewolucji" od prościutkich programów w rodzaju WEASEL-a Dawkinsa po bardziej wyrafinowane, jak AVIDA są intencjonalnie napisane w celu osiągnięcia żądanego wyniku. To zresztą typowe ewolucjonistyczne rozumowanie: startujemy z wnioskiem, że "ewolucja jest prawdziwa", następnie "dowodzimy" ten wniosek robiąc symulację z góry napisaną tak, aby przesądzała ona wynik, po czym ogłaszamy to, jako kolejne wspaniałe potwierdzenie prawdziwości teorii ewolucji.
Amerykański matematyk, William Dembsky omawiając ewolucyjne algorytmy stwierdza krótko: "nic za darmo" — informacja generowana przez ewolucyjny algorytm nie jest generowana z niczego, ale wymaga wcześniejszego wprowadzenia takiej informacji do tego algorytmu. Algorytm ewolucyjny tylko przetwarza (m.in. przez zmienność i selekcję) już obecną w nim informację.

PANDEMONIUM'S ENGINE (ważne video w temacie - język angielski)

http://www.youtube.com/watch?v=RQDD4mQE7Tc


Ziemia, nasza ukochana planeta potwierdza niezwykłość i unikalność życia, życia zaprojektowanego i stworzonego przez Tajemniczego Projektanta:
„...Założywszy fakt ewolucji, można by oczekiwać, że skamieniałości będą dokumentowały stopniową stałą zmianę od form ancestralnych do potomków. Ale nie to paleontologowie znajdują. Zamiast tego on lub ona znajduje luki w prawie każdym ciągu filetycznym. Nowe typy często pojawiają się nagle, a ich bezpośredni przodkowie są nieobecni we wcześniejszych warstwach geologicznych. Odkrycia nieprzerwanego ciągu gatunku zmieniającego się stopniowo w potomny gatunek jest bardzo rzadkie. Faktycznie zapis kopalny składa się z nieciągłości, wyraźnie dokumentując skoki (saltacje) od jednego typu organizmu do odmiennego typu. Stawia to zagadkowe pytanie: Dlaczego zapisowi kopalnemu nie udaje się odzwierciedlić stopniowej zmiany, jakiej można by oczekiwać od ewolucji?...”



Często przytaczanym anty kreacjonistycznym argumentem jest niedoskonałość natury. Jego istotą jest stwierdzenie: skoro świat i życie stworzył dobry i wszechmocny Stwórca, to dlaczego w przyrodzie obserwuje się tyle niedoskonałości, rywalizacji, wymierań i innych groźnych zjawisk, jak choroby czy pasożytnictwo?
Starożytne zródła hinduskie stwierdzają, że ten świat czyli Układ Słoneczny wraz z Ziemią jest światem prawdziwym ! Jak wiecie prawdziwość określa się również poprzez zło (oczywiście tak być nie musi). Ziemia przeszła w starożytności ciężkie próby, cała rzeczywistość uległa przeprojektowaniu, tak by ograniczyć podążanie poprzednią ścieżką zagłady genetycznej i moralnej.

Krytyczna wobec Boskiego Planu argumentacja jakoby niedoskonałego projektu nie pochodzi bynajmniej z nauki, ale przenosi dyskusję z pola nauki na pole teologii. W miejsce pytania: „Jak konkretnie optymalizacja danej struktury mogłaby zostać ulepszona?” pojawia się inne: „Jaki rodzaj Boga stworzyłby taką strukturę, jak ta?” Naukowy problem nieoptymalnego projektu jest więc zamieniany na filozoficzny i teologiczny problem istnienia zła. Naukowe podejście do istnienia cudownego projektu nie neguje istnienia zła – co więcej osobowego w postaci Anioła opozycyjnego względem Boga i ludzkości.

Obecne zło jest zawsze zwyrodniałym, wykrzywionym dobrem. Rzeczy wynalezione do dobrych rzeczy są regularnie zamieniane i używane do złych celów. Nawet wiele naszych określeń złych rzeczy pochodzi od przekręcenia dobrych. Nieczystość zakłada czystość, bezprawie zakłada prawość, dewiacja zakłada drogę, z której zeszliśmy. Nowotestamentowe określenie grzechu (hamartia) zakłada cel, który nie został osiągnięty. Ma to także zastosowanie do świata przyrody. Dobro, które Bóg początkowo dla niego planował, nie jest już w pełni widoczne w świecie. Znaczna jego część została wypaczona i zwyrodniała. Ma to także zastosowanie do świata przyrody. Dobro, które Bóg początkowo dla niego planował, nie jest już w pełni widoczne w świecie. Znaczna jego część została wypaczona i zwyrodniała poprzez działalność poprzedniej ludzkości. Zasadniczym więc tłumaczeniem niedoskonałości przyrody jest odwołanie się do radykalnej zmiany warunków życia na Ziemi, którą to zmianę kreacjoniści wiążą z buntem przeciw Bogu części anielskiej hierarchi

(W tym momencie zapraszam na wpis poświęcony przyczynie zmiany warunków życia na tej planecie:

Upadkiem człowieka w Edenie i w konsekwencji wtargnięciem do stworzonego porządku zła. Chęci człowieka stania się bogiem (genetycznym) Wydarzenie to miało katastrofalnie pogorszyć warunki życia, a organizmy miały od tej pory żyć w często nieprzyjaznych sobie warunkach i walczyć o przetrwanie.

Wielu naukowców z całego świata w tym wybitny Polak magister Maciej Giertych stwierdza, że ludzkość nie ewoluuje, tylko sukcesywnie degeneruje się. Podobnie jest, jego zdaniem, z całą biosferą gdzie powszechnie obserwujemy wymieranie gatunków, natomiast nie obserwujemy powstawania nowych. Giertych jako genetyk wielokrotnie przedstawiał mocne argumenty w ramach jego specjalności naukowej potwierdzające założenia Projektu. Wynika z tego, że różnorodność i ilość genetycznej informacji w biosferze systematycznie maleje, a nie rośnie. Charakter zmian w świecie żywym był przede wszystkim degeneracyjny, organizmy walczą o utrzymanie obecnej funkcjonalności, a jej polepszanie się i doskonalenie w wyniku wpływów środowiska to nierealistyczny postulat, który nauka określiła i udowodniła w postaci stopnia nieuporządkowania układu zwanego entropią, obserwowanego także w informacji biologicznej:
owady na wietrznych wyspach tracące skrzydła, jaskiniowe ryby pozbawione oczu czy ssaki bez szkliwa nazębnego – wszystko to solidnie udokumentowane przykłady zmian degeneratywnych, perfekcyjnie zgodnych z modelem kreacjonistycznym. Wedle niego, funkcjonalna informacja zawarta w genomie i poza nim poddawana losowym zaburzeniom w miarę upływu czasu będzie ulegała stopniowej degradacji – w najlepszym wypadku będzie zachowywana bez negatywnych zmian (w zależności od skali tych zakłóceń, odporności na nie i wydajności mechanizmów korekcyjnych). Postulat, że losowe zakłócenia mogą prowadzić do powstawania nowych projektów to współczesna odmiana magicznego myślenia, obecnie znanego pod nazwą (neo)darwinowska ewolucja. Cudów nie ma – zgodnie z zasadą zachowania informacji funkcjonalna informacja przetwarzana w żywych prganizmach nie powstaje z niczego, podobnie, jak energia napedzająca maszyny nie powstaje z niczego.

Faktycznie przy bliższej analizie dane wielu naukowców prowadzą w innym kierunku niż ewolucja, mianowicie ku wnioskowi, że pierwsze życie zostało stworzone. Dane z biologii molekularnej, a zwłaszcza szczegóły kodowania genetycznego i układów syntetyzujących białko dostarczają dalszego silnego poparcia dla tego ujęcia. Argumenty probabilistyczne zastosowane do problemu pochodzenia informacji genetycznej także potwierdzają kreacjonistyczne ujęcie pochodzenia cudu życia.
Dane laboratoryjne i argumenty teoretyczne dotyczące pochodzenia pierwszego życia prowadzą do zwątpienia w ewolucję kolejno po sobie następujących form życia. Dane kopalne i inne naukowe fakty potwierdzają to podejrzenie. Krótko mówiąc, kiedy całe dostępne świadectwo jest troskliwie oszacowane in toto (łac. całkowicie), to ewolucyjna opowieść o pochodzeniu wszystkiego, zwłaszcza życia wydaje się całkiem nieprawdopodobna.

Prawa fizyczne opisujące zachowanie się mikroskopowych elementów układu nie wykluczają przebiegu zjawisk w odwrotną stronę entropii, czego ludzkość była świadkiem podczas uzdrowień dokonanych przez Chrystusa, w czasie jego pobytu w tym wymiarze, będąc jednocześnie potwierdzeniem jego Boskości.


Jako istoty stworzone przez Stwórcę możemy wyjść z naszych "jaskiń" i udać się w przestrzeń żywą, zobaczyć rzeczywistość stworzoną, jej ciągle jeszcze obecną niezwykłość, dotknąć jej, doświadczyć ! Poczuć na sobie realność świata, nacieszyć jego tajemniczością, czego wszystkim wam życzę zgodnie z oryginalnym i świętym przekazem Zbawiciela: byśmy "zmieniali myślenie"
 (czyli μετανοέω,v)



Tajemnice nauki rabinów Izraela czy obecnego Kościoła Katolickiego dla wielu z nas są ciągle mało znane, właściwie należało by napisać zamglone czy wręcz ukryte. Nie jestem specjalistą od wykładni rabinackich czy nauki Kościoła Katolickiego, jednak kilka skrywanych skarbów należy upublicznić tak byśmy mogli je ogarnąć i zdobyć lepsze poznanie rzeczywistości, w tym i tej duchowej. To że nauki największej organizacji chrześcijańskiej wydają się odbiegać od poglądów rabinów Izraela czy na przykład protestantów nie powinno nikogo zrażać czy wprawiać w złość, jest to całe bogactwo skrywane przez tych, którym udało się odnaleść tą Biblijną perłę. Perły były w starożytności obok złota najcenniejszą ozdobą, symbolem piękna, wartości i trwałości. Król Aswerus, którego królestwo sięgało od Indii aż do Etiopii (127 państw), kazał ozdobić swój pałac masą perłową. Podobną wymowę ma apokaliptyczny obraz nierządnicy Babilonu, „odzianej w purpurę i szkarłat, całej zdobnej w złoto, drogi kamień i perły, a która ma być Kościołem Katolickim według protestantów szukających ulgi od "katolickiego oddechu" wyczuwanego na ich chrześciajńskich plecach. Każdy odłam, każdy człowiek związany z tajemnicą przekazu Istoty Innowymiarowej - Duchowej danej ludzkości na górze Synaj jest zapisany w jej paranormalnej duchowej księdze (kosmicznej pamięci międzywmiarowego komputera kwantowego ?), dlatego Ewangelie przekazują nam ważną informację, że nawet ilość włosów na naszych głowach jest znana tej potędze zdolnej do materializacji granitowego trzonu całej planety Ziemia w czasie 0,00114 CZĘŚCI SEKUNDY ! Tą tajemnicę odkrył fizyk nuklearny Dr. Robert Gentry.



Ten niezwykły skarb nie jest znany powszechnie, jest on ukryty za wieoznacznością Biblijnego tekstu, za jego skomplikowaniem mającym inne zadania dla tych, którzy odkryli z jak wielką tajemnicą mają doczynienia ! Jedni znajdują skarb chrześciajńskiej Istoty Niebiańskiej niespodziewanie, jak ten ukryty w Biblijnej roli, inni muszą go wytrwale, cierpliwie i systematycznie szukać, jak człowiek zdobywający wyjątkową perłę. Osobiście zaliczam się chyba do tej grupy, którzy na przestrzeni wielu lat systematycznie drążyli problemy obecnej ery by odkryć to co jest ciągle dla wielu zakryte. Dawno temu gdy ktoś mi opowiadał, lub słyszałem z nagrań audio-video że Ziemia może być zmaterializowana i mieć około 6 tyś lat uśmiechałem się z politowaniem będąc pod wpływem manipulacji ewolucjonistów. Dzisiejsi niezależni i odważni naukowcy dochodzą do prawdy na temat największej z tajemnic dotyczącej niebieskiego globu. Oczywiście wiem jakie są zdania tych, którzy cały czas podzielają opinię ewolucjonistów na temat ludzkości i nie mam zamiaru wywoływać kolejny raz kłótni, wiem jakie są ich zapatrywania na kreacjonizm, byłem taki sam, jednak własna dociekliwość zaprowadziła mnie do silnych danych podważających całkowicie wiarę starożytnych Fenicjan, a wyznawanych przez obecnych tzw. naukowców iż:

"...życie wyłoniło się samoistnie ze zgniłego, błotnistego, wodnego roztworu..."

 Tak naprawdę ewolucjonizm wymaga bardzo dużej wiary: wiary w L-białka (Lewoskrętne cząsteczki), których nie można zbudować w przypadkowych procesach; wiarę w kształtowanie się kodów DNA, które gdyby generowały się spontanicznie, prowadziłyby jedynie do pandemonium; wiarę w pierwotne środowisko, które w rzeczywistości pożarłoby każdego chemicznego poprzednika życia; wiarę w eksperymenty (dotyczące powstania życia), które niczego nic dowodzą, jak tylko potrzeby istnienia na początku jakiejś inteligencji; wiarę w pierwotny ocean, który nie mógł zagęścić związków chemicznych, a jedynie beznadziejnie je rozcieńczyć; wiarę w prawa przyrody, w tym prawa termodynamiki i biogenezy, które faktycznie zaprzeczają możliwości spontanicznego powstania życia; wiarę w przyszłe naukowe objawienia, które - gdy się realizują - zawsze wydają się prezentować jeszcze więcej dylematów dla ewolucjonistów, wiarę w prawdopodobieństwa, które zdradliwie opowiadają dwie historie - jedną zaprzeczającą ewolucji, drugą potwierdzającą działanie Stwórcy; wiarę w stałe przekształcenia; wiarę w mutacje i dobór naturalny, które podwójnie zaprzeczają ewolucji; wiarę w skamieniałości, które kłopotliwie wykazują trwałość form życia w czasie i regularną nieobecność form przejściowych, wiarę w czas, który dowodzi, że w miarę jego upływu przy nieobecności umysłu zachodzi tylko degradacja, a nie rozwój; i wiarę w redukcjonizm, który kończy upadkiem argumentów materialistycznych i potrzebą odwołania się do nadnaturalnego Stwórcy. Religia ewolucjonistyczna jest wewnętrznie sprzeczna.


Na przekór obecnej ewolucyjnej cywilizacji stają dodatkowo istoty UFO ! Jednym z powodów ukrywania tego zjawiska w obecnym czasie jest jego paranormalny charakter, czy wręcz duchowy wymiar spotkań z tymi istotami ! Obecna nauka ewolucjonistyczna nie może i nie chce się zająć problemem UFO właśnie z tego względu, nie pasuje on w wielu miejscach (zjawiskach duchowych) do poglądu o wyewoluowanych kosmitach, o tym że materia jest ostatnią instancją, a DUCH i DUSZA to wymysły zabobonu i ciemnogrodu. Jeżeli wszechświat został stworzony przez Inteligentny Byt, to istoty UFO nie są kosmitami, tak jak my ludzie nie jesteśmy małpami zmienionymi w istoty ludzkie ! Gdy się dogrzebiecie tak jak ja, do wielu dokumentów jak powstawał pogląd ewolucyjny i kto go tworzył, w jakich warunkach, dochodzi się do zaskakujących wniosków. Ta nośna idea rodziła się właśnie z przekazów duchowych ! Czy nie jest tak, że właśnie taki obraz świata i człowieka jest jednym z niezwykle skutecznych narzędzi zabijających duchowość ?! Czy dlatego jest on utrzymywanym za wielkie pieniądze niezwykle skutecznym środkiem w walce duchowej ?!

Jeżeli ktoś uzna argumenty o młodym wieku naszej planety ( mającym lub mogącym mieć cechy starej Ziemi, bo co to jest dla TEJ potęgi i tak sprawić ?!) to należało by poznać kilka prawd pochodzących ze zródła, a dotyczących początków tego niezwykłego skarbu jakim jest historyczna wiedza o postaciach i zjawiskach mających udział w opowieści wszechczasów.
Około 2348 roku przed Chrystusem nastąpiło otwarcie "zbiorników wielkiej odchłani" i nastąpił potop. Zaglądając do jakiegokolwiek egzemplarza Tory czy Biblii mogli byśmy uzyskać datę stworzenia świata (czyli Ziemi) na rok 4004 rok p.n.e.


Częstym argumentem przeciwników tej najwspanialszej historii Ziemian jest to, że przekaz był kompilowany z różnych zródeł, że pochodził z różnych cywilizacji powstałych po potopie. Sprawy wcale nie są aż tak skomplikowane jak by się mogło wydawać. Zródła starochińskie podają, podobne nazwy i daty do tych pochodzących z terenów Sumeru, jak i rabinackich czyli chrześcijańskich. Całe stworzenie jak i potop były dziełem Istoty Nadprzyrodzonej, do tego po potopowy podział ludzkości na kultury i języku był tajemniczym zjawiskiem pochodzącym nie z tego wymiaru !

Tora czyli zbiór danych historycznych oraz przekazów duchowych od początku stworzenia Adama syna Bożego do czasów Noego, a następnie Abrahama nie jest niczym nadzwyczajnym gdy się zna kilka niezwykłych elementów tego kosmicznego świata oraz możliwości pierwszych ludzi żyjących 900 lat. Noe urodził się w roku 1056 od Stworzenia, potop nastąpił w roku 1656, Noe umarł w roku 2006 od sześcio dniowej terraformacji zmaterializowanego globu (części granitowej), dziesięć lat po tajemniczym zjawisku zwanym rozproszeniem. Abraham urodził się w 1948 roku, więc znał Noego i miał pięćdziesiąt osiem lat, gdy Noe zmarł. Od Adama aż do Abrahama istniała ustna tradycja przekazywana kolejno tylko przez czterech ludzi: Adama, Lemecha, Noego i Abrahama. Podobnie Mojżesz, poprzez którego została dana Tora w postaci pięcioksięgu, widział i się kontaktował z Kehatem (קהת), a ten widział i zapewne rozmawiał z Biblijnym Jakubem (Jakovem יַעֲקֹב, nazywany też Izraelem [hebr. יִשְׂרָאֵל – Israel „Walczący z Bogiem”]), który widział i kontaktował się z Abrahamem. Tak więc nie więcej niż siedmiu ludzi przekazywało tradycję bezpośrednio od Adama do pokolenia, które otrzymało Torę !!! (zródła rabinackie) Rabinii mają swoje tajemnice i niezbyt chętnie się nimi dzielą, do tego nauka Kościoła Katolickiego, (skądinąd także tajemnicza bo oparta na podkreślaniu między innymi daru człowieczeństwa) kładąca nacisk na innych elementach przesłania między wymiarowego dla istot z planety Ziemia. Taki obraz duchowego bogactwa może być czymś co jest niezrozumiałe dla obecnych ludzi, chcących mieć wszystko zawarte w pigułce !


A jak było z Arką Noego ? Kto mu mógł pomagać w jej budowie. Tradycja rabinacka daje nam wskazówkę. Na pokładzie, na dachu Arki Noego miał się znajdować Biblijny Gigant ! Wiele przelano atramentu na temat wielkości łodzi Noego, jej zawartości, jej możliwości oraz tego co się działo podczas rocznego przebywania żywych istnień w niej oraz samej konstrukcji na powierzchni wody. 




Przyjmując długość tej barki na około 140 metrów to Gigant wielkości około siedmiu metrów nie wydaje się zbytnim obciążeniem dla konstrukcji (choć i pięcio metrowy byłby wystarczający). Sama hybryda zwana wielkoludem mogła mieć cechy łagodne lub złagodzone tak by pomagać w budowie ratunkowej "szalupy" Należy pamiętać, że Biblia zawiera opisy wielu nadprzyrodzonych zjawisk dokonanych przez Stwórcę, tego nie można spychać w niepamięć, to jest jednym z najważniejszych elementów opowieści. Mając to na uwadze wielu uczonych podkreśla fakt, że zwierzęta mogły być wprowadzone w jakiś rodzaj hibernacji lub letargu, taki argument jest możliwi i potrzebny tym, którzy rozumują w pewien określony sposób (oczywiście także poprawny).





 Prowadzone obliczenia wielu biblistów pozwalają wierzyć, że rozmiary samej konstrukcji sprawiały wymogi całego przedsięwzięcia, by te odniosło sukces w przeprawie statku wraz z jego zawartością jako "węgla kamiennego" pod budowę nowej ludzkości. Osobiście przyjmuję dodatkowo inną możliwość, tą jaka została nam ukazana w przekazie Ewangelii, czyli "dodatkowy" specjalny element nadprzyrodzony. Rabini podkreślają, że podczas pobytu w arce Noego wraz z rodziną wszyscy się cały czas modlili ! Cały czas może oznaczać: w przerwach na dokarmianie zwierząt, ale i dosłownie cały czas jaki mogli na to przeznaczyć podczas Boskiego zjawiska interwencji czasoprzestrzennej ! Oto wskazówka z Ewangelii:


"... O zmierzchu uczniowie Jego zeszli nad jezioro i wsiadłszy do łodzi przeprawili się przez nie do Kafarnaum. Nastały już ciemności, a Jezus jeszcze do nich nie przyszedł; jezioro burzyło się od silnego wichru.  Gdy upłynęli około dwudziestu pięciu lub trzydziestu stadiów, ujrzeli Jezusa kroczącego po jeziorze i zbliżającego się do łodzi. I przestraszyli się. On zaś rzekł do nich: "To Ja jestem, nie bójcie się!" Chcieli Go zabrać do łodzi, ale łódź znalazła się natychmiast przy brzegu, do którego zdążali..." Ew. Św. Jana 6:16

"Przeskok" czasoprzestrzenny jest możliwy dla Boga, czy mógł być zastosowany w przypadku Arki Noego ? Możliwe, że do jakiegoś stopnia czas trwania rejsu Noego odbył się tylko "trochę" lub "jakby inaczej", choć specjalny stan ludzkiej modlity oraz hibernacji zwierząt może być połaczony razem w tym niezwykłym zdarzeniu.

Dodatkowo zródła rabinistyczne informują nas, że:
  Arka musiała zaakceptować wszystkie stworzenia, które chciały się uratować, miała rozeznać istoty żywe "uszkodzone" jak to mędrcy przekazali, a my możemy już dopowiedzieć, że chodziło o te z deformacjami, ze zmianami genetycznymi i bez nich ! Nie wiem na czym miała polegać ta umiejętność Arki, czy była to jakaś specjalna cecha tej konstrukcji ?! Czy w Arce znajdowało się coś więcej do takiego "rozpatrywania" problemów zniszczonych-zepsutych ciał ? Czy był to może Boży Duch znajdujący się w i na zewnątrz tej konstrukcji, albo Anioł ? Zródło tej informacji:

[Sanh. 108b, Tan. ad loc., Zev. 116a, Gen. Rabbah 32:8 from 7:16; Pirkei d’Rabbi Eliezer ch. 23 from ibid. 15; only Mid. Hagadol]
[O niezwykle istotnych informacjach na temat zmian genotypu istot żywych przedpotopowej Ziemi, pisałem w najwazniejszym opracowaniu tego bloga o nazwie "Prawdziwy władca pierścieni część II" , pod tym adresem:



(300 Królewskich Egipskich łokci = 515 stóp. Jednostką miary, z którą Mojżesz piszący Księgę Genesis byłby obeznany był Królewski Egipski Łokieć. Jest to ta sama jednostka miary, która była użyta przy konstrukcji Wielkiej Piramidy w Egipcie oraz do budowy Arki Noego. Ten łokieć stosowano przynajmniej aż do czasów Króla Salomona, jako że bramy skonstruowane przez niego, w Izraelu, są zrobione w oparciu o tą jednostkę miary.)


Historia rodu ludzkiego jest drogocenną tajemnicą, zawiera ona w sobie przesłania duchowe, które są z jakiegoś powodu skryte, nie znamy wszystkich przyczyn takiego stanu rzeczy. Skarby duchowe muszą być odkrywane przez tych, którzy dojrzeli do określonej wiedzy, takie wnioski można wysnuć badając Ewangelie. Do tego dochodzi zmaganie się sił duchowych, które utrzymują ludzkość w świadomości ewolucyjnej, w niewiedzy i ignorancji. Dopiero starożytni Grecy zdołali odkryć i przetłumaczyć te niezwykłe informacje. W roku 250 p.n.e. na rozkaz Ptolomeusza II w Egipcie rozpoczęła się praca mająca za zadanie przekład Tory na gercki język Koine. Od tego czasu oficjalnie ludzkość mogła się zapoznać z tymi tajemnicami, jednak do czasów Jana Gutenberga Kościół Katolicki ukrywał ten święty przekaz przed ludem ! Czy były ku temu jakieś powody ? Możliwe, że cenili oni go tak bardzo, a może istniał jeszcze inny powód, ten wyrażony słowami samego Zbawiciela Jezusa Chrystusa ?

"...Nie dawajcie psom tego, co święte, i nie rzucajcie swych pereł przed świnie, by ich nie podeptały nogami, i obróciwszy się, was nie poszarpały..." Ewangelia Mateusza 7:6

Pisząc dla państwa o tajemnicach w wydaniu chrześciajńskim często obawiam się tych co chcą mnie "podeptać" albo "rozszarpać", jednak czas w którym się znalazła Polska wraz z rodakami nagli by przekazać część ze starodawnej wiedzy tajemnej.


Wracając do czasów Noego, tuż po potopie, to cześć naukowców rozróżnia powstanie trzech głównych cywilizacji, z których miały się rozwinąć kolejne: Babylonia (2234 p.n.e), Egipt (2188 p.n.e.) i Grecja (2089 p.n.e.) Czy nie jest rozsądnym uważać je wszystkie za dzieła Stwórcy ? Oczywiście nie wiemy jaki wpływ na nie miały starożytne wojny bogów, ludzi i demonów ( przedpotopowe i popotopowe), jakie wpływy wywarły te działania na wygląd kultur i cywilizacji, które dotrwały do naszych czasów, jakie starożytne elementy zostały zdeformowane przez wrogie człowiekowi siły, a jakie są oryginalnym rezultatem tajemniczego "rozproszenia" ? Zresztą należało by przeprowadzić badania, które z pozostałości są po potopowym rezultatem podziału ludzkości na języki i kultury, a które przedpotopowymi dziełami, pozostałościami pierwszej cywilizacji, lub co jeszcze bardziej skomplikowane dziełem pierwszych dwóch cywilizacji, przyjmując, że miały miejsce dwa potopy ? 



Spoglądając na Sfinksa mam wrażenie, że to przekucie jego głowy mogło mieć miejsce podczas duchowej walki między demonami, bogami i ludzmi pierwszej cywilizacji. Oglądając uważnie stare zdjęcia tego zabytku stać się to mogło przed potopem i pomijam w tej ocenie uszkodzenia zadane przez napoleońskie wojska. Kto i dlaczego zmienił głowę starożytnego Lwa, jakie powody były przyczyną, iż wizerunek który się pojawił na tym wielkim posągu ma twarz murzyńską ? Historyk Susan Wise Bauer twierdzi, że greckie słowo "sfinks" powstało na skutek zniekształcenia egipskiego szesepankh, oznaczającego "żyjący obraz", co mogło by mieć powiązanie z Biblijnym "obrazem na jaki zostaliśmy stworzeni", Choć tajny przekaz rabinów opowiada o tym, iż twarz człowieka na przestrzeni jego upadku znacznie się zmieniła ! Miała ona przybrać więcej cech zwierzęcych, związanych z moralnym i duchowym oddaleniem się od Boga (czy możliwe że w wyniku kontaktu z Czuwającymi nieba ? lub ich ingerencjami w ludzkie DNA podanymi przez starożytnych Sumerów ?) Najczęściej sfinksy opisywano jako strażników świątyń. Miały one strzec także grobów królewskich. Czego strzegł i nadal strzeże "murzyński" Sfinks ? Jakiej tajemnicy ? Spora część badaczy starożytnych tajemnic sądzi, że kompleks z Giza ukrywa elementy zagadki Boskiego Stwarzania, do czego podchodzę bardzo poważnie, tak poważnie jak do przekazu zwanego Torą, a następnie Biblią.



Kolejną starożytną perłą jest skrywana wiedza o Trójcy. Wielu z was wie, że znakomity wynalazca Tesla miał obsesje na punkcie liczby trzy. Wiemy, że jego znakomite wynalazki pochodziły ze sfery kontaktów duchowych, z innego świata, od innych bytów, czy jego podejście do "trzech" nie zdradza czegoś więcej, czegoś przekraczającego ten wymiar ?

Archeo Matrix - więcej o tym tu Chrześcijańskie anamnesis


Chrześcijańska doktryna o Trójcy Świętej może wydawać się dla wielu historyków odbiciem starożytnej wiedzy, jednak ta dotyczyć ma świata duchowego, a dokładniej Boga Wszechrzeczy. Przyjrzyjmy się starożytnym przekazom o tej zapomnianej części starożytnego świata, o tym że Trójca była częścią Boskiego nadprzyrodzonego wymiaru, Jego Istoty i istnienia.

Starożytny Sumer
"...Wszechświat został podzielony na TRZY regiony, każdy z nich stał się  domeną boga. Częścią Anu było niebo. Ziemia została dana Enlilowi. Ea stał się władcą wód..." (The Larousse Encyclopedia of Mythology, 1994, strona 54-55)

Babylonia
Starożytna Babylonia rozróżnia doktryne o trójcy, albo o trzech osobach w jednym bogu, jako połączenie trzech głów tworzących ich mitologię i użytą jako trójkąt równoboczny. Także jako emblemat takiej jedności w trójcy. (Thomas Dennis Rock, The Mystical Woman and the Cities of the Nations, 1867, strony 22-23).
Anu (sum. An, akad. Anu, Anum) – w mitologii mezopotamskiej "Bóg-Niebo", "ojciec wszystkich bogów", "król Anunnaków", bóg stojący formalnie na czele panteonu sumeryjskiego i babilońskiego, tworzący wraz ze swym synem Enlilem "Panem Powietrza" i Enkim "Panem Ziemi" wielką trójcę bogów.

Indie
Starożytne Święte pisma hinduistyczne Purany (hinduska biblia) oficjalnie mająca pochodzić z okresu 3000 p.n.e. zawiera następujący tekst:
"...O wy Panowie (bogowie), wiedzcie ze ja rozpoznaje tylko jednego (jedynego) boga. Dlatego, proszę poinformuj mnie który z was jest prawdziwie boski, tak bym mógł ja sam wyrazić ku niemu moje uwielbienie..." Trzech bogów Brahma, Visznu i Sziwa objawiają się mu, przed nim z odpowiedzią...: '...Wiedz nasz wielbicielu, że nie ma prawdziwego rozróżnienia (podziału) pomiędzy nami. To co się ci objawiło (ukazało) to tylko twoje wrażenie (pozory)...'  Jedność staje się widoczna pod postacią trzech form, przez akt stworzenia, utrzymywania i destrukcji, ale jest jednym (jednością)..." (Sinclair, strony 382-383).
Starożytna Grecja

W czwartym wieku p.n.e. Arystoteles napisał: "...Wszystkie rzeczy są potrójne (trójcą), wszystko jest po trzykroć, pozwólcie nam używać tej liczby do udzielania czci bogom, bo jak Pitagoras powiada, wszystko i wszystkie rzeczy są powiązane poprzez (wartość, liczbę) trzy, tak jak koniec, środek i początek posiadają tą wartość w sobie i tworzą liczbę trójcy..." (Arthur Weigall, Paganism in Our Christianity, 1928, stona 197-198)

Starożytny Egipt

"...Hymn do Amona (chrześcijański Amen - dopisek mój) zarządza, że '...Żaden bóg nie pszyszedł przed nim (Amonem)...' , i że '...wszyscy bogowie są [w] trójcy/om: Amon, Re i Ptach, nie ma wśród nich drugorzędnego. Ukryte jest jego imię jako Amon, on jest Re poprzez twarz, a jego ciało jest Ptachem...' To jest stwierdzenie trójcy, trzech głównych bogów Egiptu podumowanych jako jeden, Amon. Wyraznie koncepcja organicznej jedności w obrębie mnogości zyskała niezwykłe wzmocnienie w tym określeniu. Teologicznie, w uproszczonej wersji jest to uderzająco podobne do chrześcijańskiej formy Trynitariarnego monoteizmu..." (Simson Najovits, Egypt, Trunk of the Tree, Tom 2, 2004, strona 83-84).

Więcej o Trójcy możecie państwo przeczytać tutaj:
http://popotopie.blogspot.com/2013/09/miekkie-skay-starozytnych-kosmiczne.html


(W Vedancie monistyczno-dualistycznej (dvaitadvaita) Nimbarki wskazał na jedność atmana i brahmana, przy czym jedność ta nie przeczy ich różnicy ! Jedność i różnica są jednakowo rzeczywiste i naturalne (sabhavika) W myśl komentarza Bhasakry do Brahmasutr to chociaż różnica i jedność są równie rzeczywiste, tylko jedność atmana i brahmana jest naturalna (sabhavika) i wieczna (nitya) Różnica bowiem znika w stanie olśnienia (bodhisatva-Chrystus), nie ma jej także przed stworzeniem ani po zagładzie świata (bo ma być nowa Ziemia i nowe niebo) Bhasakra określał różnicę jako przygodną (aupadhika), dającą jednak rzeczywiste zniewolenie duszy.)


DLACZEGO WIDZIMY ODLEGŁE GWIAZDY ?

Pytanie może się wydać dziwne, ale dla chrześcijanina oraz człowieka ciekawego rozwiązania gwiezdnej zagadki stanowi spory pro­blem, o czym przekonuje Carl Wieland w numerze kwartalnika "Creation". Jeśli bowiem stworzenie miało miejsce 6 tys. lat temu (lub niewiele więcej), jak na to wskazuje przesłanie Super Bytu osobowego YHWH, to jak to jest możli­we, że widzimy gwiazdy, znajdujące się dalej niż 6 tys. lat świetlnych? Przypomnij­my, że rok świetlny to odległość, jaką prze­bywa promień światła w ciągu jednego roku. Jest to olbrzymia odległość, skoro w jednej sekundzie światło pokonuje 300 tys. kilome­trów. Jeśli wszystkie gwiazdy istnieją tylko 6 tys. lat, to - argumentują ateiści - widzieć na nocnym niebie moglibyśmy tylko gwiazdy oddalone od nas nie więcej niż 6 tys. lat świetlnych. Wszystkie dalsze gwiazdy po­winny być niewidoczne, gdyż światło od nich pochodzące jeszcze nie zdążyłoby do nas dotrzeć. A jednak widzimy obiekty niebie­skie, np. galaktyki, oddalone od nas nie tysiące lat świetlnych, a nawet setki milio­nów lat świetlnych! Do najbliższej galaktyki mamy ponad 2 miliony lat świetlnych. Jest to niezwykle ważny problem dla każde­go, kto poważnie traktuje przekaz biblijny. Niektórym chrześcijanom wydaje się, że mogą tego problemu uniknąć, uznając biblij­ny opis stworzenia za tekst metaforyczny, poetycki, którego nie powinno się rozumieć dosłownie. Ale prowadzi to do jeszcze więk­szych problemów. Księga Rodzaju opisuje stworzenie doskonałego świata, zrujnowa­nego następnie przez grzech Adama. Chrześcijanie wierzą, że świat ma być w przyszłości odnowiony podczas powtórnego przyjścia Jezusa, "drugiego Adama". Ale jeśli pierwszych rozdziałów Księgi Rodzaju, mówiących o pierwszym Adamie, nie można traktować dosłownie, to dlaczego mamy wierzyć dosłownie w drugiego Adama? 

Stworzenie z pozorem wieku

Najbardziej popularnym rozwiązaniem proble­mu, jaki zaproponowali szanujący Biblię chrześcija­nie, była idea stworzenia na początku nie tylko gwiazd, ale także i promieni światła, łączących te gwiazdy z innymi ciałami niebieskimi, w tym z Ziemią. Dlatego - mówili oni - widać było od same­go początku nawet bardzo odległe gwiazdy, gdyż dociera do nas stworzone "w biegu" światło. W rezultacie widzimy świat, jakby miał on miliony lat, choć ma zaledwie kilka tysięcy lat. Jest to koncep­cja tzw. dojrzałego stworzenia. Zupełnie podobnie musiało być z Adamem. Został stworzony szóstego dnia, ale nie jako niemowlę przecież, ale jako doro­sły mężczyzna. Wyglądał wówczas, jakby miał wiele lat, np. 20, choć naprawdę zaistniał zaledwie parę minut wcześniej.


Ten pomysł ze stworzeniem światła "w biegu" ma jednak podstawową wadę. Jeśli Wszechświat liczy sobie kilka tysięcy lat, a widzimy, jakby miał miliardy lat, to znaczy, że światło, niosące informa­cję o tych miliardach lat, informuje nas o czymś, co nigdy nie miało miejsca. Niebo jako obszar zainte­resowań astronomów przypominałoby coś w rodza­ju ekranu kinowego, na którym Bóg-Stwórca wy­świetla całkowicie nieprawdziwe historie. Załamuje się tu analogia z Adamem. Jeśli Adam miał od razu funkcjonować, to musiał być stworzony z pozorem wieku, podobnie stworzone wcześniej rośliny i zwierzęta. W przypadku światła gwiazd ten pozór wieku jest jednak niepotrzebny - nic by się nie stało, gdyby stopniowo do nas docierało światło od coraz dalej położonych obiektów astronomicznych.
Tego samego rodzaju problem i ten sam typ rozwiązania pojawiły się jeszcze w XIX stuleciu. Odkryte wówczas skamieniałości wydawały się znacznie starsze, niż na to pozwalała biblijna skala czasu. Philip Gosse, broniąc biblijnego ujęcia, uznał wtedy, że skamieniałości powstały przy stwo­rzeniu, czyli że zwierzęta, których skamieniałe szczątki odkrywamy, nigdy naprawdę nie istniały. Na pytanie, dlaczego Bóg miałby dopuszczać się fałszerstwa, sugerując istnienie zwierząt, których nigdy nie było, niektórzy odpowiadali, że Bóg w ten sposób testuje naszą wiarę. Rozwiązanie Gossego jest jawnie niepoważne, uznaje bowiem Boga za kogoś w rodzaju oszusta. Podobnie nie do utrzy­mania jest hipoteza stworzenia gwiazd z pozorem wieku.


Niezwykła postawa biblijnego chrześcijanina


Wielu chrześcijan, zetknąwszy się z tego typu problemem, reaguje niewłaściwie: 


"...Panie Boże, nie wierze w dosłowne rozumienie tego, co napisałeś w Biblii na temat niedawnego stworzenia, ponieważ nie wyobrażam sobie, jak można pogodzić istnienie tak olbrzymiego Wszechświata z jego młodym wiekiem..." 


Ale wyobraźnia czy intuicja jest tu złym doradcą. We współczesnej fizyce uznaje się za realne wiele efektów niezgodnych ze zdroworozsądkową intuicją: czas w szybko poruszającej się rakiecie płynie wolniej, przedmioty w niej ulegają skróceniu, a obserwacja jednego obiektu może natychmiast wpłynąć na stan innego, znajdującego się choćby wiele miliardów lat świetlnych od pierwszego. Dwa pierwsze efekty znane są od stu lat, mówiła o nich szczególna teoria względności, a trzeci związany jest z tzw. nielokalnością świata przyrody i jego realność wykazano ćwierć wieku temu (w eksperymencie Aspecta).

Biblijny chrześcijanin nie wątpi w przekaz Biblii, tylko poszukuje zadowalającego rozwiązania, jeśli pojawi się jakiś problem z jej rozumieniem. Jest jeszcze jeden powód, by nie porzucać dosłownego rozumienia biblijnego opisu niedawnego stworzenia. Okazuje się mianowicie, że zwolennicy wielomiliardowego wieku Wszechświata też mają analogiczny problem. Nawet bardzo oddalone miejsca we Wszechświecie mają praktycznie tę samą temperaturę, chociaż Wszechświat jest zbyt duży, by energia, nawet podróżująca z prędkością światła, mogła połączyć te miejsca i wyrównać temperaturę. Model Big Bang pozwala na mówienie o miliardach lat, ale mimo to jego zwolennicy potrzebują dodatkowych miliardów lat na wyjaśnienie wspomnianej cechy Wszechświata. I tak jak kreacjoniści młodej Ziemi poszukiwali rozwiązania dla swego problemu, tak i zwolennicy Big Bang proponowali rozmaite, nawet bardzo egzotyczne pomysły - na przykład, że prawa fizyki ulegały zmianom albo że pierwotnie ekspansja była szybsza od prędkości światła (jest to tzw. hipoteza inflacji, najpowszechniej dzisiaj przyjmowana przez kosmologów).





Pierwotnie kreacjoniści wysunęli przypuszcze­nie (była to tzw. hipoteza Setterfielda), że prędkość światła nie jest stała w czasie, ale zmienia się według pewnego prawa. Zgodnie z tym przypusz­czeniem, jeśli będziemy się cofali w czasie, pręd­kość światła będzie rosła, zbliżając się ciągle - bez końca (czyli asymptotycznie) do nieskończoności w chwili stworzenia. Hipoteza ta tłumaczyła, dlaczego od samego po­czątku na Ziemi widoczne były wszystkie istniejące ciała niebieskie. Hipoteza ta nie jest całkowicie pozbawiona podstaw, podobną do niej zapropono­wali nawet uczeni nie mający z kreacjonizmem nic wspólnego, ale fizycy-kreacjoniści uważają, że prowadzi ona do zbyt wielkich trudności. Zmiana prędkości światła z upływem czasu wywołuje bar­dzo wiele innych zmian fizycznych. Niektóre z nich byłyby widoczne w świetle odległych gwiazd - a nie są. Trudności tych, jak dotąd, nie pokonano.




Kolejną próbę wyjaśnienia problemu światła odległych gwiazd przedstawił w 1994 roku fizyk- kreacjonista dr Russ Humphreys. Oparł się on na ogólnej teorii względności Einsteina, według której w różnych polach grawitacyjnych czas płynie z różną prędkością (w silnych wolniej). Humphreys pokazał, że Wszechświat mógł być stworzony 6 tysięcy lat temu, ale mierzonych przez zegar ziem­ski, zaś dla odległych galaktyk czas płynął tak, że światło od nich mogło dotrzeć na Ziemię, choć odległe są one o miliardy lat świetlnych. Jego pro­pozycja spotkała się z ożywioną dyskusją wśród samych kreacjonistów.




Najnowszą próbę kreacjonistycznego wyja­śnienia problemu świecenia odległych gwiazd przedstawił dr John Hartnett, profesor fizyki na Uniwersytecie Zachodniej Australii. W wydanej w 2007 roku książce "Starlight, Time and the New Physics" odwołał się do rozszerzonej postaci teorii względności, jaką zaproponował nieżyjący już izraelski kosmolog Moshe Carmeli (niezwiązany jednak z ruchem kreacjonistycznym). Kosmologia Carmeliego wyjaśnia dane obserwacyjne bez od­woływania się do ciemnej materii lub ciemnej ener­gii (są to postulowane przez teoretyków Big Bang nieznane bliżej formy materii i energii - stąd nazwa "ciemna", przy pomocy których wyjaśnia się pewne obserwacje, jak własności rotacji galaktyk czy stałe przyspieszanie ekspansji Wszechświata).


Hartnett przytacza w książce najnowsze ob­serwacje, które prowadzą do wniosku, że Wszech­świat musi mieć środek, a nasza galaktyka znajdu­je się blisko tego środka (podobny pogląd głosił też Humphreys). Stosując do tego galaktocentrycznego Wszechświata równania Carmeliego oraz dodając biblijne "stworzenie i rozpięcie nieba" (według Izajasza. 42:5), które zwolennicy Big Bang nazywają "inflacją", otrzymał zdumiewające rezul­taty, mianowicie grawitacyjne efekty zwolnienia upływu czasu, zgodnie z którymi:
a) Adam był w stanie widzieć światło większo­ści gwiazd, jakie widzimy dzisiaj, kiedy patrzył na niebo szóstego dnia
oraz
b)  światło nawet najdalszych kwazarów, od­dalonych od Ziemi o miliardy lat świetlnych, dotar­łoby do nas w ciągu sześciu tysięcy lat, jakie upły­nęły od stworzenia.
Nie jest to wynik chciejstwa czy matematyki zaprojektowanej specjalnie dla konkretnego rezul­tatu. Mamy do czynienia z kolejnymi krokami na­ukowego rozumowania:
a)   kosmologia Carmeliego zgodna jest z da­nymi obserwacyjnymi, dla których w tradycyjnej kosmologii wymyślono (jak się okazuje, niepotrzeb­nie) tajemnicze czynniki w rodzaju ciemnej energii,
b)   obserwacje wskazują także, że żyjemy w galaktocentrycznym Wszechświecie,
połączenie poprzednich dwu punktów pro­wadzi do matematycznego wniosku, że początko­we nagłe "rozpięcie niebios" całkowicie eliminuje tzw. 
a)   problem widzenia odległych gwiazd w biblij­nym modelu stworzenia.
John Hartnett zgadza się, że tylko Biblia, nie nauka, daje absolutną pewność. Modele naukowe są rozwijane, ulepszane albo obalane. Dlatego nie należy uważać rozwiązania Hartnetta za pewne. Może być w przyszłości poprawione, a nawet oba­lone. Ale jego książka pokazuje przynajmniej, jak bardzo uproszczony jest pogląd, że biblijne ujęcie stworzenia jest beznadziejnie skonfliktowane z nauką.


W ostatnim linku jaki tu wkleiłem jest wiele ciekawych informacji związanych ze starożytnością i możliwym tłumaczeniem długowieczności sumeryjskich króli. Zagadkę różnych prędkości czasu kosmicznego zwiększają efekty istot ufo, które można obserwować podczas ich "wizyt" w tej rzeczywistości, chociaż trafniej byłoby napisać łapanek jakich się dopuszczają na ludzkich ofiarach:


Jeżeli stworzenie Wszechświata miało miejsce 6 tyś lat temu, to UFO byty nie są tymi, za których ich uważamy ! Co wydaje się mieć potwierdzenie w relacjach porwanych. Oczywiście istnienie innych inteligentnych istot w tak ogromnym kosmosie jest możliwe, 6 tysięcy lat to spora ilość czasu dla stworzonej gdzieś tam inteligencji by rozwinąć się do odpowiedniego poziomu, do niezwykle cudownego poziomu. Pozostaje jednak pytanie co to za "kosmici" zachowujący się tak jakby wykorzystywali nas do ich własnych ukrytych celów ? Jacy to "wyżej rozwinięci" kosmici lecą miliardy lat świetlnych by stwarzać hybrydy !? By zagrażać czy wręcz niszczyć nasze człowieczeństwo ich złowrogą potęgą ?! By bez naszej zgody porywać nas do ich "pojazdów" ?! Co to za "moralność", a właściwie jej brak?!
(Czy może chodzić o UFO "sępy" w słowach Zbawiciela ?! :
"...Gdzie bowiem jest padlina, tam zlatują się sępy..." Ew. Mateusza 24-28 Czy ludzkość i jej moralny upadek jest symbolizowany poprzez "padlinę" ?!  na którą zlatują się kosmiczne lub innowymiarowe "sępy" ? Wielu biblistów próbowało tłumaczyć sens tej wypowiedzi, jednak żadna nie oddaje tak dobrze znaczenia jak ufo-demoniczna ! W historii biblistyki można wyróżnić pięć głównych dróg interpretacji tego wyrażenia. Trudno rozsądzić, które z nich jest właściwe, dlatego zostaną one przytoczone, bez osądu, który zostawiony zostanie czytelnikom. W skrócie można je przytoczyć w następujący sposób: 
1)      Syn Człowieczy zjawi się w złym świecie na sąd tak, jak sępy zlatują się nad martwe ciało.
2)      Jak pewną rzeczą jest, że przy padlinie pojawiają się sępy, tak nieuchronnie przyjdzie koniec czasów.
3)      Udręki, które będą towarzyszyć końcom czasów, zakończą się pochłonięciem ciał niegodziwców, podobnie jak w Ap 19,17-18.
4)      Ciałem jest Jezus, orłami/sępami – uczniowie. Zgromadzą się oni jak sępy przy padlinie, gdy Jezus przyjdzie powtórnie w chwale.
5)      W odniesieniu do zniszczenia świątyni oraz Jerozolimy: zostały one otoczone przez rzymskie orły.
Wiele innych narodów nie będących częścią tzw. cywilizacji zachodu często powtarza stwierdzenia o tzw. zgniliznie moralnej cywilizacji rewolucji technicznej, to nic dziwnego, słychać to bardzo regularnie, jednak sama ta cywlilizacja sterowana poprzez ukryte organizacje potwierdza ten stan rzeczy nader często, o czym informują nas niezależne media każdego dnia ! )



Rodzaju 3:15 "...Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie i niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę..."



BARDZO WAŻNY FILM ! Proszę go rozpowszechniać !


Jak Odróżnić Smugę Kondensacyjną Od Chemicznej-Ekspert Ci Podpowie




(dwa zdjęcia z ISS)


Ponieważ ten świat czy wszechświat jest prawdziwy, a nie wirtualny, jak informują najpoważniejsze starożytne zródła hinuistyczne to należy się bronić przed tymi niebezpiecznymi istotami, zdolnymi wykręcić zdrową psychikę człowieka, a co gorsza zniewolić Ducha przebywającego w chrześcijanach. Jedynym prawdziwym remedium na nocne wizyty jest Zbawiciel i prośba ustna lub myślowa o ratunek w momencie zagrożenia. Oprócz krzyku o pomoc do Chrystusa (Jeszua (ישוע) (ang. Yeshua) tych zagrożonych porwaniem, należy pamiętać, mieć w duchowej pamięci Super osobowy Byt YHWH. Przysłał On nam Zbawiciela byśmy mogli się ratować przed własną słabością/ciami, ale i przed każdym innym kosmicznym, czy innowymiarowym - Duchowym zagrożeniem !



Jak wspomina Talmud Babiloński (Freedman, Epstein, The Hebrew-English Edition of the Babylonian Talmud: Pesahim 50a) żydzi przestali już używać imienia Bożego i zaczęli czytać w miejsce tetragramu Adonai (Pan). Jednakże zostawili oni dla nas tak jakby malutką wskazówkę co do odczytywania tetragramu. Wskazówka ta nosi pewną sentencję która brzmi: „Imię Boże czyta się tak, jak jest napisane”. Inaczej mówiąc, nie posiada ona dodatkowych elementów ani tzw. „haczyków”, lecz wymawia się Je po prostu tak jak jest napisane. Dla nas wydaje się jednak to bzdurą gdyż brzmiało by to mniej więcej tak: Jod-ha-wu-ha. Jednak każda z tych spółgłosek odpowiada pewnej wymowie, tj. Y będzie odpowiadać I (lub E), H na końcu słowa A natomiast W — U (albo O) — wychodzi więc forma IHUA. W samouczku do języka hebrajskiego czytamy: „W pisowni hebrajskiej litera JOD czasami spełnia funkcję samogłoski i. Czasami spółgłoska, po której występuje litera YOD, wymawiana jest jako e (…) Litera WAW oznacza samogłoskę o lub u (…) Jeśli litery ALEF lub HA występują na końcu wyrazu, bardzo często są czytane jako samogłoska a.” (Szoszana Ronen i Michał Sobelman, 2000, str. 10, 11). Poniżej wyjaśnię na czym polega ta łamigłówka i jak samemu można sprawdzić czy jest prawdziwa. W tej chwili opierać się będę na książce Profesora Gérarda Gertouxa (Professor of National Education in France, president of the Association Biblique de Recherche d'Anciens Manuscrits) który jest hebrajskim naukowcem a zarazem specjalistą w dziedzinie tetragramu!!! W swojej książce oczywiście więcej wyjaśnia niż ja tutaj, ale powiedzmy że przedstawię tę niezwykłą teorię w skrócie. Wpierw zacznijmy od potwierdzenia iż imię Boże czyta się tak jak jest napisane:

“However, the key to unlock this mystery was provided by the famous Maimonides 800 years ago, when he wrote that the Name 'is read as it is written'.” (Gérard Gertoux)

“Marmorstein refers to a number of authorities who substantiate that the pronunciation of the divine name did not stop with Simon the Just [circa 180 B.C.], as Hellenistic writers have claimed. Here is Marmorstein's detailed testimony to this fact:
„…In the Sanctuary the priests said the Tetragrammaton ACCORDING TO ITS WRITING, outside the Temple by its substitute….There is a consensus of opinion as to the prohibition of using the Shem hamphorash [the pronunciation of jhvh] outside the Temple, yet in the service of the Temple the Name WAS PRONOUNCED… A third version is given in B. Sotah, 38A, where the view of R. Josiah is ascribed to R. Jonathan, and that of R. Jonathan to R. Josiah. Anyhow, we learn that according to these Rabbis the Name was PRONOUNCED IN THE TEMPLE BY THE PRIESTS…” (The Old Rabbinic Doctrine of God: The Names & Attributes of God, pp. 19-21).

„According to Tamid 7:2 and Sotah 7:6, when the blessing of the priests was given, 'in the Temple they pronounced the Name AS IT WAS WRITTEN, but in the provinces by a substituted word.' Samuel Cohon comments, 'The Tetragrammaton was ORIGINALLY SPOKEN BY ALL THE PRIESTS in the Temple in pronouncing the benediction. In the synagogues the substitute name Adonai was employed in worship'” (Yahweh: The Divine Name in the Bible, pp. 86-87).” Carl D. Franklin

Profesor Gertoux wyjaśnia: “This name YHWH is read without difficulty because it is pronounced as it is written, or according to its letters as the Talmud says. In fact, up until 70 CE, on the day of Yom Kippur the high priests read the blessing in Numbers 6:24-27 pronouncing YHWH according to its letters, that is to say as it was written. Indeed, this name is the easiest one to read in the whole Bible because it is made up of four vowels as Flavius Josephus noted. The question of knowing which vowels accompanied the letters YHWH is absurd, for Masoretic vowels did not appear before the sixth century CE. Before this, Hebrew names were widely vocalized by the three letters Y, W, H, as the manuscripts of Qumrân widely confirm. The letter Y was read I (or E), the letter W: U (or O), and the letter H: A at the end of words. For example, YH was read IA, YHWDH was read IHUDA (Juda). If there was no vowel letter in a name the vowel a was often inserted; thus YSHQ was read: ISaHaQ (Isaac), etc. The name YHWH was therefore read IHUA (Ihoua). For the H, which was almost inaudible, to be better heard a mute e could be added, thus the name YHWDH read literally I-H-U-D-A then became I-eH-U-D-A, the exact equivalent of the Hebrew name Yehudah. This slight improvement gives the name YHWH the pronunciation I-eH-U-A (Iehoua), the equivalent of YeHoWaH in Masoretic punctuation. This coincidence is remarkable; even providential for those who believe that God watched over his Name (obviously without the copyists knowing!)…

…The final H in the names ending in WH is always vocalized -A (endings in –èH result from a more ancient -aH (E.J. Revell — The Development of Segol in an Open Syllable as a Reflex of a in: Linguistics and Biblical Hebrew. Winona Lake 1992 Ed. W.R. Bodine pp. 17-28); for example the name Ninwéh is pronounced Ninua in a Cyrus's Assyrian text, dated the sixth century before our era)…


Na podstawie samej Septuaginty można sprawdzić czemu odpowiada hebrajskie W (a także Y)



Można by jeszcze sprawdzić czy na podstawie samego odczytywania liter imiona Biblijne brzmią poprawnie:

“Assuming that the Masoretic text preserved the authentic pronunciation of these names in the first century, we simply have to evaluate the gap between these names used as standards and the results of each method. To gauge objectively, 2 points may be given when a vowel (i, é, [e], è, a, o, û) is identical, and 1 point if it is close, for example an a put in the place of è or o. Additionally, as some consonants serve as vowels in Hebrew, one obtains Ya = ia, Yi = ï, Wa = ûa, Wu = û.”


Tak więc już samo sprawdzanie imion na podstawie ich pisowni daje niezłe rezultaty (73% — względem oryginału), trzeba jednak pamiętać że w przypadku imienia Bożego mamy informację że czyta się je po prostu tak jak jest napisane.

W tym temacie polecam niezwykle interesujący film, właściwie nie do przecenienia (język angielski)

Language of the Lord


Published on Jun 2, 2014
Dla osób nie znających angielskiego, w skrócie przesłanie biblisty-hebraisty doktora Danny Ben-Gigi brzmi, iż oryginalny hebrajski, jego dzwięk, brzmienie niezwykle mocono wzmacnia duchowy wymiar przesłania, zwiększa połączenie duchowe ze Stwórcą ! Wypowiadane słowa w oryginalnym hebrajskim wpływają niezwykle mocno na wymiar duchowy człowieka, na jego wewnętrzny aspekt, na szybsze i pełniejsze zbliżenie się do Istoty Duchowej, Jedynego Prawdziwego Kochającego Boga.


Język hebrajski posługiwał się pierwotnie pismem tzw. starohebrajskim, lub starokananejskim, które jest pewną formą pisma starozachodniosemickiego. Po niewoli babilońskiej wraz z językiem aramejskim, który stał się językiem potocznym, zamiast hebrajskiego poczęto posługiwać się pismem tzw. kwadratowym, będącym odmianą pisma staroaramejskiego.
    Tekst, przeszedłszy w piśmie różne koleje, ulegał jeszcze wpływom materiału, na którym był pisany. Pisano na zwojach papirusowych, które sprowadzano z Egiptu. Ustawy wykuwano rylcem na kamieniu. W życiu codziennym posługiwano się tabliczkami lub cegiełkami glinianymi, które po zapisaniu wypalano celem utrwalenia pisma. Kosztowniejszym, ale trwalszym materiałem piśmiennym były skóry zwierzęce, które odpowiednio wyprawiano i gładzono.
    Tekst Starego Testamentu w okresie żywego języka nie był opatrzony samogłoskami. Od czasów starożytnych język ten przeszedł kilka procesów rozwoju. Rozróżnia się hebrajski misznaicki, hebrajski rabiniczny a także hebrajski tłumaczy.




Czy UFO jest wśród nas ? PL. HD – Are aliens among us ?






Jednym z najwazniejszych filmów w tematyce UFO, oprócz dokumentu "Demoniczne UFO" prezentowanego przez ten blog oraz inne strony jest film prezentujący prawdziwe badania naukowe na temat natury tych bytów w stosunku do porwanych ! Poniżej daję link youtube gdzie mogą państwo zapoznać się z szokującymi wynikami badań ! Film polecany wszystkim interesującym się prawdą na temat UFO, a zwlaszcza badaczom tego fenomanu ! Prowadzący sam jest długoletnim dochodzeniowcem w sprawie porwań !

Demoniczne ufo (polskie napisy) PL. hd






Nowa ludzkość i zadania (aniołowie)
https://www.youtube.com/watch?v=_LoQbVmHEI8



They live 2014 Oni żyją - Alex Jones - polska wersja (napisy) HD

Kilkuminutowy film o mało znanych odkryciach:

"...Tak miało się spełnić słowo Proroka: Otworzę usta w przypowieściach, wypowiem rzeczy ukryte od założenia świata..." Mateusza 13:35


"Zgodnie z Mahabharatą asurowie na skutek powtarzających się klęsk w walkach z dewami i pozbawieni władzy i nieba zaczęli inkarnować się w ludzi z królewskich rodów (a dziś byśmy mogli powiedzieć, że w "elity"). Jako wcieleni i źli z natury bogowie (w liczbie wielu tysięcy) zaczęli szerzyć na Ziemi śmierć i zniszczenie." więcej w artykule "Starożytna niebieska materia"

Linki:
Dziwny jest ten świat, jeszcze bardziej dziwny był przedpotopowy
Tajemnice aż do tritos Uranos
Wkraczanie w anielski świat istot hylemorficznych – ich dotyk…
Kim są istoty z innego wymiaru ?!
„Widziałam bogi (אלהים Elohim) występujące z ziemi” – Michael Heiser wyjawia sekrety
Wyobraźcie sobie... - sygnalizacja
Prawdziwy władca pierścieni - część II (Aktualizacja - wersja 2.2)
Żyjmy póki jesteśmy prawdziwi (zanim nie staniemy się podmieńcami)
Implant pamięciowy coraz bardziej powszechny u żywicieli
Hipoteza rzadkiej Ziemi – Paradoks Fermiego
Amnezja trwa i cały czas jest nam narzucana !
Wyginięcie mamutów i zagadkowe artefakty starożytnej cywilizacji
Kolumna geologiczna ? Faszerstwo !
"przychodzi z chmurami" - Zaczęły się dni Noego...
Niewidzialna kosmiczna wojna oraz fizyczne dowody
Prawda o 12 planetach Zecharii Sitchina – Przełomowy film !